uwolnić się od męża, którego obecność jest wstrętną i stała się nie do zniesienia.
Mówiła z wzrastającym zapałem. Czułam, że lada chwila wybuchnie gorycz, tajona w głębi tej dziewczęcej duszy
— Zła to droga i pełna bolesnych zawodów — wyrzekłam; — znam inną, nierównie prostszą i pewniej prowadzącą do celu.
Przysunęła się do mnie bliżej i rzekła gorączkowo:
— Wymień ją pani, wymień, proszę! Oddasz mi pani tem wielką przysługę. Nie dziw się mej śmiałości i daruj mi natręctwo, ale ja tak dawno nie mogłam z kimś pomówić tak, jak do tego przywykłam.
— Owszem, chętnie pani wskażę tę drogę, po której idąc, unikniesz wielu smutków i upokorzeń. Nie wychodź za mąż, aż po dojściu do dojrzałego wieku, i staraj się zbadać charakter człowieka, z którym się wiążesz na całe życie.
— Gdybym mogła! gdybym mogła to uczynić, ach! czegóżbym nie zrobiła, aby się tak stało! — zawołała z boleścią. — Ale u nas matka zaręcza dziewczynę, gdy ta skończy lat czternaście, zaręcza ją z człowiekiem obcym, często dla niej wstrętnym, niższym pod względem inteligencji, pełnym brudnych instynktów! Zaręcza ją, bo tak chce zwyczaj, tak wymagają uświęcone formy, i o nic
Strona:Gabriela Zapolska - One.djvu/120
Ta strona została skorygowana.