Strona:Gabriela Zapolska - One.djvu/182

Ta strona została skorygowana.

niepoczciwe dziecko, pomimo że klęczę przy tobie i kraj twej sukienki całuję. Zbudź się i przemów, bo razem z twym głosem zbudzi się dla mnie świat cały, przyszłość moja i to, czem pragnę być wśród ludzi i dla ciebie. Gdy ty milczysz, wszystko dokoła mnie milknie i pogrąża się w przepaść.
Bez ciebie jestem niczem, z tobą będę wszystkiem.


∗                    ∗

Napróżno!
Ja klęczę i proszę, a tyś nieubłagany!
Gdyś wczoraj zasypiał, spojrzałeś na mnie z boleścią tak wielką... Czy żegnałeś się ze mną na długo? Oddychałeś tak ciężko, pot lał się po twem czole... byłeś zmęczony, pragnąłeś odpocząć. Odpoczywasz teraz, ja przy tobie czuwam. Ludzie ubrali cię w białą sukienkę i rączki jak do modlitwy złożyli — leżysz na czystem posłaniu, a dokoła twej główki migocą światła. Gdy się obudzisz, będziesz do tych światełek rączki wyciągał.
Odpocznij tylko — wczoraj byłeś bardzo zmęczony.
Dlaczego jednak jesteś taki blady? czy ci co dolega? powiedz! może cierpisz? jam gotowa krwi własnej utoczyć, aby ci ulżyć w twem cierpieniu. Kocham cię nad siebie samą, nad życie, nad sławę moją... powiedz, czem ci dopomóc mogę?