artystą, może w twem sercu zbudzi się jakaś pieśń pełna czaru, którą zdziwionym tłumom dzwonić będziesz.
Możeś ty geniuszem, zrodzonym do wielkich czynów, może na twych barkach spocznie przyszłość kraju.
O! synu! synu!...
Patrz! ja płaczę. Ale to łzy radości, to słodkie łzy płyną po mej twarzy. I widzę twe czoło uwieńczone wawrzynem, widzę cię ponad tłumem maluczkich, pięknego ciałem i potężnego duchem. Płonę cała z zachwytu! wyciągam ku tobie me dłonie i wołam:
— „Jam matka twoja!“
∗
∗ ∗ |
Tak! tyś jedyną miłością moją i chlubą w przyszłości. — Gdy ciebie wielkim i szczęśliwym zobaczę, umrę spokojna, bo zadanie me spełnione. Zapomnę o przebytej niedoli, z ran nie pozostanie śladu. — Uśmiech twój, sława twoja wynagrodzą mi boleść przeszłości. I padnę przed Bogiem w pokorze najwyższej, dziękując za szczęście, które jest mym udziałem. — Tyś powstał z mych łez i smutku, dlatego musisz mieć serce tkliwe