Strona:Gabriela Zapolska - One.djvu/195

Ta strona została skorygowana.

Natomiast ujrzałam także brak koszuli, której kokardka w żaden sposób zastąpić nie mogła.
Spalona od słońca skóra przebijała jasnemi plamami wśród fałdów kaftanika i spódnicy. Był to oryginalny strój, zwłaszcza dla istoty, nazywającej się księżniczką i głoszącej tę nazwę z pewnością zadziwiającą.


∗                    ∗

Gdy powróciłam do mieszkania, zapytałam sługi mej, Karolki, skąd wzięło się na dziedzińcu to piękne bose dziecko. Z okien mej sypialni widziałam dziewczynkę, stojącą pod parkanem, zapatrzoną w dal z tęsknotą prawie sierocą.
Karolka, która za punkt honoru uważała sobie znać wszystkie tajemnice, dotyczące lokatorów kamienicy, objaśniła mnie w tej samej chwili:
— To córeczka nowego stróża, proszę pani. Mówiłam pani przecież, że Andrzeja pan rządca odprawił, bo był hałaburdnik wielki, a przyjął nowego stróża. Sprowadził się wczoraj wieczorem razem z żoną i dzieckiem. Musi to być wielka nędza, bo nawet pościeli nie mają, a ona na pijaczkę wygląda.
Kazałam Karolce odejść.
Rozczarowałam się zupełnie.
Córka stróża i baby pijaczki.
Piękność jej była prostym wypadkiem, a na-