Przez otwarte naoścież drzwi czerpali mieszkańcy światło i powietrze. Manipulacja podobna wyprowadzała na jaw wszystkie czynności, odbywane wewnątrz mieszkania, tak że idąc ku owej izdebce, zobaczyłam odrazu Princessę, siedzącą koło kominka z jakąś podartą książczyną w ręku, i jej „mamcię-pijaczkę“, która kręciła się koło przygotowania południowego posiłku. Całą nędzę objęłam jednym rzutem oka, tę nędzę pijacką, która zapowiada się brudem i niechlujnością. Pomimo odrazy, stanęłam na progu izdebki; stróżka zwróciła się ku mnie z uprzejmem powitaniem, ale Princessa nie raczyła nawet podnieść się ze skrzynki, na której siedziała.
Załzawionemi, smutnemi oczami wpatrzyła się w przestrzeń i zdawała się nie spostrzegać mej obecności.
— Cóż to dziś waszej małej? — zapytałam baby, chcąc zacząć z nią rozmowę.
— Chora mi, proszę wielmożnej pani, na nerwy! — brzmiała odpowiedź
Zdziwiłam się niemało.
Obszarpana, brudna baba mówi o „nerwach“! Stanowczo byłam w krainie zagadek. Usiadłam na zydelku przy progu. Stróżka powróciła do komina.
Była to sucha, brzydka baba, pomarszczona, zawiędła i płaska. Miała około lat czterdziestu,
Strona:Gabriela Zapolska - One.djvu/201
Ta strona została skorygowana.