Kocham tę pieśń nad wszystkie melodje na świecie.
Tak słodka! tak rzewna! tak smutna jak sieroce wspomnienia.
Ciemność zaległa salonik, tylko latarnia, pa ląca się na ulicy naprzeciw okien, rzucała przez szyby snop światła, rozścielający się na posadzce i poprzecinany deseniami firanek.
Nagle coś miękkiego poczułam pod łokciem. Była to głowa Princessy. Dziewczyna cichutko przysunęła się do pianina i teraz, zasłuchana w melodję, klęczała tuż przy mnie, cicha, uspokojona zupełnie. Chciałam przestać grać, ale ona szarpnęła mnie nerwowo.
— Graj jeszcze!
Muzyka uspakaja dzikie zwierzęta! Kasia była także dzikiem zwierzęciem, szamocącem się w szalonem rozdrażnieniu.
Spojrzałam na nią.
W jasnem świetle gazu zdała mi się jeszcze piękniejszą, ale zarazem bardzo smutną i zgnębioną. Nie przestając grać, wypowiedziałam jej małe kazanie o niewłaściwości wyrywania włosów nauczycielowi, jako też o rozkoszy nauki. Ten ostatni szczegół przyjęła Princessa z obojętnością, rozpacz jej jednak doszła do kulminacyjnego punktu, gdy wspomniałam, że, wypędziwszy Kowbasiuka, po-
Strona:Gabriela Zapolska - One.djvu/216
Ta strona została skorygowana.