Strona:Gabriela Zapolska - One.djvu/292

Ta strona została skorygowana.

Czy dotrzymała obietnicy? Gdzież jest teraz ta istota, tak piękna, a smutkiem swym sieroca? Cóż po niej zostało tu, w tym pokoju, w którym może niedawno stała na tem miejscu, gdzie właśnie Klara stoi? Dlaczegóż jest tak smutna, a oczy jej patrzą łzawo? Czyż miłość Adolfa szczęścia nie daje? Czy zamiast uśmiechu, łzy sprowadza na twarz kobiety?
Klara nie wie dlaczego, ale oderwać się od tej twarzy nie może. Wszak tyle innych kobiet śmieje się z ciemnej koronki ramek, ona przecież uparcie wpatruje się tylko w tę jedną jedyną, smutną, cierpiącą, pełną tęsknoty. O! gdyby wpaść na ślad jakiś, dowiedzieć się, kto ona, jakie były jej dzieje, co ją skłoniło do pozostawienia swego wizerunku na wieczną pamiątkę pomiędzy temi wszystkiemi, które tu obecnością swoją zaświadczają, że choć dni kilka były tem, czem Klara ma zostać za chwilę! Kobieta ta musiała należeć do „lepszego towarzystwa“. Klara poznaje to łatwo po skromnej, wełnianej sukience, która ciemną barwą odbija na jasnem tle fotografji.
Tylko kobiety z lepszego świata, pozując, nie kładą na siebie dekoltowanych staników i nie czeszą włosów po balowemu.
Przecież musiała po niej pozostać jeszcze ja-