Strona:Gabriela Zapolska - One.djvu/295

Ta strona została skorygowana.

zamyka szufladę. Nie zważa na Michasia, drzemiącego w przedpokoju. Jakaś gorączka opanowuje ją — ona chce znaleźć koniecznie listy dawnych kochanek Adolfa, a zwłaszcza tej smutnej kobiety, która ją przed innemi zajmuje.
Nagle oczy jej zatrzymują się na niewielkim kluczyku, leżącym na japońskiej popielniczce. Kluczyk ten swą powierzchownością zdradza strażnika sekretów: mały, zręczny, z uszkiem misternie wyrobionem. Klara chwyta go i instynktowo kieruje się ku małej ozdobnej szafce stojącej w rogu pokoju. Szafka ta staroświecka, ozdobiona bronzami, ma w sobie zagłębienie, otoczone dokoła kolumnadą i opatrzone drzwiczkami w wewnętrznej, głęboko posuniętej ścianie. Drżącą ręką Klara przymierza znaleziony kluczyk do zameczka, ozdobionego bronzowym, zczernialym liściem. Po kilkakrotnym obrocie drzwiczki otwierają się z łatwością. Całe paczki drobnych kobiecych liścików mieści skrytka.
Klara zatrzymuje się dla nabrania oddechu. W tej chwili może zrozumieć i poznać przyszłość swoją. — „Co mnie dziś, jutro tobie“ — powiedzą jej wonne liściki. Ona przecież pragnie tylko znaleźć pismo tej jednej, która przysięgała aż „do śmierci“. — Pozna łatwo jej listy — fotografję z napisem trzyma ciągle w ręku.
Ochłonąwszy z wzruszenia, wyjmuje paczki