się znajdować także w oddzielnej paczce, na samem dnie skrytki. Nie napotkała tej paczki, ale jest przekonaną, że tam właśnie być muszą.
Czwarty liścik nieznajomej był dłuższy i, oprócz podziękowania za lożę, zawierał kilka gorętszych słów, jakby zapowiedź zbliżenia się na krawędź przepaści:
„Wczorajsze przedstawienie rozmarzyło mnie. Do tej chwili czuję wpływ tych czarownych melodji, zasłyszanych wczoraj. Muzyka, obecność pana, kilka słów, któreśmy zamienili podczas duetu w akcie trzecim, wszystko to podziałało na mnie w dziwny sposób... Co mi jest? oczy mam łez pełne, — czy są to łzy radości?...“
Klara przestała czytać.
Więc i ona, tak samo jak tamta, słuchała słów Adolfa na tle melodyj? I tamta, ta smutna, wracała nocą do domu rozmarzona, stęskniona, pełna niezaspokojonych pragnień. Więc nie ona sama tylko upadała w taki sposób!
Piąty bilecik był krótki, rozpaczliwy jakiś. Widocznie sił brakowało do walki, choć walczyć pragnęła...
„Gniewasz się za moje wczorajsze postępowanie... odszedłeś, nie pożegnawszy się ze mną... o! miej pan litość nade mną! nie żądaj zbyt wiele! ja mam obowiązki, nie jestem przecież wolną“.
Strona:Gabriela Zapolska - One.djvu/298
Ta strona została skorygowana.