Strona:Gabriela Zapolska - One.djvu/306

Ta strona została skorygowana.

począł „robić swą karjerę“ — ona zaś karjerę swą skończyła.
Z wielkim smutkiem odczytywała Klara dalsze listy. Pani R. bezustannie błagała Adolfa o powrót, przyobiecany jej gorąco i poparty zapewne przysięgą w chwili odjazdu:
„Wiem, że nie mógłbyś mnie oszukać — zanadto ci wierzę i ufam. Rozstanie nasze jest chwilowe, ale przez to niemniej bolesne. Dnie całe siedzę w swojem mieszkanku, otaczając się wspomnieniami i żyjąc nadzieją przyszłości. Martwi mnie stan mego zdrowia... Chciałabym być czerstwą i wesołą, gdy wyjdę na twe spotkanie, — a jakaś ogólna niemoc, ból piersi i kaszel zmuszają mnie do częstego leżenia w łóżku. Skoro cię zobaczę, wiem przecież, że to minie — twój widok uleczy mnie odrazu..“
Klara przypomniała sobie, że właśnie w tym czasie Adolf został jej przedstawiony na balu akademickim. Mówił jej, że zamierza osiedlić się we Lwowie, z którego nie ma zamiaru nigdzie już wyjeżdżać.
„Dlaczego nie dotrzymałeś obietnicy i kazałeś mi spędzić Wigilję bez ciebie? Pomyśl tylko, jak ciężka to była dla mnie chwila. Sama jedna wśród obcych, myślałam, że zamrę z tęsknoty...“
Przed oczami Klary przesunęła się jakby mgła, poza którą ujrzała panią R., płaczącą rzewnie w sa-