Strona:Gabriela Zapolska - One.djvu/33

Ta strona została skorygowana.

Niestety! oprócz drobnych wad, które wymieniłam, „ona“ swą wieczną potrzebą kochania, swą nieposkromioną fantazją, wreszcie burzliwą namiętnością staje się często występną, bardzo występną!
Czy pamiętasz pan, że kilka miesięcy temu, odpisując twej obecnej narzeczonej, radziłam jej, by brała „jego“ z lekkiej, nie tragicznej strony?
Co do kobiet, rzecz się ma przeciwnie.
Najpoczciwsza „ona“, traktowana lekko, staje się mimo woli i wiedzy tak zwaną „lekką kobietą“.
„One“ są tak dziwaczne, kapryśne, fantastyczne, że częstokroć romansik, rozpoczynany żartem, staje się namiętnością, wiodącą za sobą niepokój, a często... zbrodnię. Z „nią“ trudno trafić do ładu — nigdy nie wiadomo, co jutro przyniesie; opuszcza cię rozkochana do szaleństwa, a nazajutrz wita ozięble, dziwiąc się, że ją tak mocno za rękę ściskasz. Czasem wręcz przeciwnie. W kilka godzin „ona“ namyśla się i dochodzi do przekonania, że nie może żyć bez człowieka, z którym wczoraj zamieniła kilka kokieteryjnych spojrzeń. I pod wpływem jakiejś szalonej, niewytłumaczonej gorączki, rwie wszystkie węzły, druzgoce szczęście drugich, staje się przyczyną pojedynków, skandalicznych rozwodów lub potajemnych małżeństw.