Chwila milczenia zapanowała pomiędzy mówiącemi.
— Straszne są nędze na tej ziemi, nędze ciała i duszy! — wyrzekła wreszcie zakonnica.
— A któreż straszniejsze, czy gdy duch, czy gdy ciało cierpi i w tem cierpieniu kona? — zapytała siostra Kaliksta, ukazując na otaczające je kobiety.
Za chwilę siostra Kaliksta wychodziła z ogródka.
Już przy furtce szarpnął ją ktoś za fałdy od sukni. Była to jedna z obłąkanych, która miała dziwne przywidzenia.
— Gdzie idziesz? — zawołała. — Wróć się... śmierć idzie za tobą!
Siostra Kaliksta uśmiechnęła się łagodnie.
Ona tak często spotykała się z tem strasznem widmem przy łożu konających, że słowa obłąkanej nie przeraziły jej wcale.
Mimo to objęła miłośnie wzrokiem ten mały ogródek, pełen woni kwiatów i smutków ludzkich. Słońce już skryło się zupełnie, pozostawiając za sobą pas purpurowy jakby fałdę wspaniałego płaszcza.
Trawniki zieleniały przetykane małemi klombikami kwiatów, a jaśmin i bez przesyłały całe kłęby woni, unoszącej się i ginącej w powietrzu.
Obłąkane stawały parami, gotując się do powrotu; zakonnica, zastępująca obecnie siostrę Ka-
Strona:Gabriela Zapolska - One.djvu/358
Ta strona została skorygowana.