Strona:Gabriela Zapolska - One.djvu/375

Ta strona została skorygowana.
⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ 
⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ 



Stanowczo Malcia była zakochana.
I to zakochana do szaleństwa.
Wszystkie symptomaty tej strasznej przypadłości, jako to: bezustanne i również bezpodstawne rumieńce, brak apetytu, bezsenność, przypatrywanie się częstsze swojej twarzyczce w zwierciadłach, chowanie się po kątach dla swobodnego dumania, czytanie poezyj Rossowskiego, skłonność do astronomji, karbowanie i przypalanie grzywki, wstręt do matematyki i geografji, zużywanie większej ilości mydła dla wywabiania plam atramentowych z paluszków, a czasem noska — oto były dostateczne dowody, które Malcię postawiły odrazu w oczach jej sióstr i przyjaciółek na wysokiem stanowisku... zakochanej panny.
Te dwa słowa miały niemałe znaczenie w wesołej i ruchliwej drużynie dziewczątek, szeleszczącej od rana do nocy krótkiemi, krochmalonemi