Strona:Gabriela Zapolska - One.djvu/387

Ta strona została skorygowana.

płaczu dziecięcym, który sympatycznem łkaniem napełnia maluchny pokoik.
Przełożona rzuca pedagogiczne dzieło i jest tuż przy Malci.
Biedna „zakochana panna“ tuli się do Madame jak małe dzieciątko i, drżąc cała, powtarza wśród łez:
— Pociemku! nie chcę! boję się! boję się!...
Sytuacja się wyjaśnia.
Plan ucieczki wykryto — student zmienił mieszkanie, a Malcię ocaliła od fałszywego kroku wiadomość, że pociemku musi przebyć drogę do szczęścia. Olga Hałasiewicz w zbytniej gorliwości zapomniała, że Malcia przedewszystkiem boi się... ciemności.


⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ 
⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄ ⧄