Strona:Gabriela Zapolska - One.djvu/401

Ta strona została skorygowana.

„Jednak — powiesz mi na to — sama twierdzisz, że kobieta może ulgę przynieść chorym?“
Bezwarunkowo! Jako dozorczyni, jako wreszcie asystent doktora kobieta jest niezastąpioną. Jej delikatna ręka, jej czułość wrodzona, chęć poświęcania się — są tu ważnemi, dodatniemi czynnikami. Prowadzić jednak kuracji, wykonywać operacji — nie powinna.
Słyszałam zdanie: „kobieta-lekarz może nie być chirurgiem“.
Piękny to zaprawdę lekarz! Przy łożu chorego zajść może komplikacja, wymagająca operacji natychmiastowej. Dalej więc bieganie za chirurgiem, bo pani tego zrobić nie może... A tymczasem pacjentka umiera!
Rzeczywiście wspaniała pomoc i warto trudzić kobietę-lekarza i żądać jej pomocy!
A właśnie ta gałęź, której się chcą poświęcić kobiety lekarze, miewa często tak niespodziewane komplikacje, powikłania straszne, najczęściej śmiercią dwojga istot grożące! Gdzież kobieta znajdzie siłę do wykonania operacji, która oblewa potem mężczyznę-lekarza i wymaga, oprócz zręczności, olbrzymiej nieraz siły fizycznej?
Pozostają więc dla kobiet jedynie leczenia „dzieci“, ale i tu operacje są konieczne. Wszystko więc zatamowane. Praktyka kobiety-lekarza jest bardzo ograniczoną, wyjątkową, śmieszną. Sale