Strona:Gabriela Zapolska - One.djvu/48

Ta strona została skorygowana.

przebranego poświęcenia, nawet jej nerwów — zniknąłby geniusz, natchnienie poetów, bezczelność zbrodni i urok odpoczynku po pracy.
„Ona,“ pomimo ekscentrycznych mód i dążenia jej do emancypacji, pozostała zawsze najpiękniejszym tworem Stwórcy, zachowując wzdłuż bioder Hogartowską linję, bielejąca marmurem swych ramion, wysmukła, z pogodnem czołem, pokrytem ufryzowaną grzywką.
Dlatego zechciej pan przebaczyć „jej“ wiele, przynajmniej te przewiny, które ona tobie przebacza; uwielbiaj „jej“ piękność i otaczaj bezustanną miłością. — Wprawdzie „on“ kochać nie umie, ale „ona“ poprzestanie chętnie na dobrem udaniu tego uczucia. Inaczej, gdy, wprowadzając pod swój dach kobietę, nie dasz jej cieplarnianej atmosfery, w której „ona“ oddychać powinna, zamiast Anioła Stróża domowego ogniska, zamiast twej chluby i szczęścia, zamiast spokoju i łagodnej pieszczoty, w żonie swej, w matce swych dzieci, znajdziesz demona, niszczącego cię bezwiednie i wlokącego nieskazitelność twego nazwiska po bezdrożach, z których, niestety, powrót... niemożliwy.
Jeśli ci zbyt ciężka komedja miłosna, pamiętaj, jak potężnego sprzymierzeńca zsyła ci Bóg w twem dziecku.
Łagodnie, powoli, z rozsądkiem prowadź „ją“