Strona:Gabriela Zapolska - One.djvu/59

Ta strona została skorygowana.

swobodę. Że Helenka nie została zjedzoną przez trzodę chlewną, lub nie oblazła ze skóry, oblawszy się ukropem, winna tylko przychylności losu, bo trzeba jej oddać sprawiedliwość, że czyniła wszystko, co można, by zginąć jedną z tych dwóch rodzajów śmierci.
Rosła bardzo powoli i rozwijała się bardzo tępo. Opiekunka nie biła jej nigdy, ale nie rozmawiała z nią wcale. Dlatego dziecko nierychło zaczęło mówić, a zaciśnięte usteczka nie wydały prawie nigdy radosnego okrzyku.
Gdy doszło do lat trzech, nastąpiła zmiana w jego życiu.
Rodzona matka Helenki zaprzysięgła dozgonną wiarę stróżowi kamienicznemu, Maciejowi Olejarek. Zamieszkała odtąd z mężem i prowadziła pralnię na własną rękę. Maciej słyszał coś o błędach młodości nadobnej Marysi, ale zapowiedział, że skutków ich na swych barkach nosić nie myśli. Jakież więc przykre wrażenie sprawiła Helenka, ukazując się nagle na progu pralni, prowadzona przez swoją dotychczasową opiekunkę. Powracającą pod skrzydło matki dziecinę powitało przekleństwo i słodkie miano „utrapieńca“. Chłopka energicznie zrzekła się praw prowadzenia dalszego wychowania Helenki, motywując to zrzeczenie się brakiem funduszów. Trzy reńskie i pół funta