tem dwadzieścia centów znikło już ze szpary, a natomiast w brudną szmatę zawinięty drzemał w kąciku... rycerz w zielonym spencerku. Helenka, wchodząc wczoraj do sklepiku, zobaczyła dawno zapomnianego wojaka i na jego widok pierzchła z jej główki wszelka wątpliwość co do wyboru prezentu. Dziwiła się nawet, że tak długo nie wpadła na tę dobrą myśl, — nic nie mogło być przecież równie wspaniałego, jak ten koń zielonawy i siedzący na nim wojak, prezentujący z odważną miną cukrowy swój profil.
Nie znała jednak ceny i obawiała się niezmiernie, aby nie przewyższała posiadanego przez nią kapitału. Gdy sklepiczarka wymówiła poważną cyfrę „dwóch szóstek“, serce Helenki uderzyło radośnie. Za kilka chwil wracała do domu, tuląc pod brudnym kaftanikiem cukrową lalkę, a w piersi doznawała dziwnego uczucia radości na myśl tego szczęścia, jakie sprawi swej siostrze, szczęścia, które przewyższało jej najśmielsze rojenia.
Gdy rodzice udali się do pobliskiego szynku, aby tam zaczerpnąć animuszu na cały dzionek, Helenka odetchnęła swobodnie. Jest teraz sama z dzieckiem i ma długą, dobrą chwilę przed sobą.
Siostrzyczka siedzi w kołysce w swej łatanej sukieneczce i oddaje się cichej kontemplacji wła-
Strona:Gabriela Zapolska - One.djvu/94
Ta strona została skorygowana.