Strona:Gabriela Zapolska - Paniom emancypantkom.djvu/1

Ta strona została uwierzytelniona.
PANIOM EMANCYPANTKOM...
ODPOWIEDŹ.

Szanowny redaktorze!

Samemu sobie winę przypisać będziesz zmuszony, skoro na szpaltach pisma swego będziesz musiał umieścić tych słów kilka... Po cóż mi przysyłałeś listy i foljały, jakiemi mnie panie emancypantki zaszczycić raczyły? Winne są również i te panie, które nadesłały mi wprost kilkanaście listów, w których znalazłam tak straszny amalgamat zdań, iż pozostawić uprzejme moje przeciwniczki „bez odpowiedzi”, zdaje mi się, byłoby najwyższym brakiem kurtuazji z mej strony.
W listach, które zalegają moje biurko (darujcie panie-emancypantki, że nie „biuro”, ale takie zwykłe maluchne, kobiece biurko, zastawione chińczykami, pieskami, wachlarzykami itd.), wyziera na mnie kilkanaście par oczów tak groźnie na mnie patrzących, że aż... chińskie parasolki, porozwieszane po kątach mej „pracowni”, trzęsą się z przestrachu. Ja sama zaś nie lękam się tych piorunów, jeno i cieszę się i martwię trochę. Cieszę się, bo widzę, że to co piszę, nie idzie pod placki wielkanocne, ale jest czytane; martwię się, bo czuję, iż źle zostałam zrozumianą. Z paczki listów, leżących przedemną, wybieram kilka, ot poprostu na chybi-trafił, i dziwnym zbiegiem okoliczności trafiam na różnorodne i dosyć ciekawe okazy. Wszystkie one czynią mi jeden i ten sam zarzut.