Strona:Gabriela Zapolska - Staśka.djvu/100

Ta strona została skorygowana.

— Daj pokój!... Wańdzia śpi oddawna. Nie budź jej! Wsiadaj do powozu!... Spóźnisz się!
— Niech pani wsiada! proszę!... — woła Siennicki.
Ucałowana, upieszczona, ze śladem łez matki na czole, wsiada Jadzia do powozu. Odwraca się jeszcze:
— Powiedzcie Wańdzi, że...
— Lecz bułanki ruszają z miejsca, Siennicki porywa swą „żonę“ w objęcia.
Nakoniec sami!...


∗                    ∗

Na „piąterku“ świeca, pozostawiona w miednicy z wodą, dogasa.
Wańdzia jednak nie śpi, wpatrując się uporczywie we drzwi, któremi ma wejść „starsza,“ aby ją ucałować na rozstanie, na długie rozstanie.
Czeka!...

V.

— Gdzie Wańdzia?... — woła Jadzia, uścisnąwszy rodziców.
Wańdzia stoi w kąciku, zarumieniona, jakaś zmieszana, z pod nastroszonej grzywy patrzy na siostrę.