Strona:Gabriela Zapolska - Staśka.djvu/13

Ta strona została skorygowana.

— Nie lubię... przestarzałe...
Ktoś się zaśmiał ironicznie.
— Cóż? ma ci Musseta deklamować?
— Nie, ale jeżeli chcę ją pocałować, to lubię, aby te usta pachniały, a nie...
— E!... mdłe, nudne.
— Nie to. Ale ja mam swoje przyzwyczajenia.
Ktoś znów się zaśmiał.
— Mnie to podnieca.
Feluś ramionami wzruszył.
— A mnie gasi.
— Najlepiej więc być zdaleka z dziewczętami i trzymać się sentymentu.
— Na to nie mam lat.
— Phi! pasja nie zna wieku.
— Ale wiek zna pasję. Enfin, dobrze, iż są takie Staśki. Przecież i one muszą umieszczać gdzieś swój towar.
Z poza parawanu dało się słyszeć:
— Ja Staśkę miałem całe dwa tygodnie i była bardzo przyzwoita, a nawet nudna.
— Takeś ją nastroił.
— Może. Byłem wtedy melancholijny, bo tonąłem w długach.
— A widzisz. Dziewczyna wrażliwa, odczuła sytuację.
— A może nie była pewna swojej i stąd owa „przyzwoitość“.
Felek przebił głosem: