Strona:Gabriela Zapolska - Staśka.djvu/28

Ta strona została skorygowana.

w Pukowie. O! tu ojciec, matka w oknie... Takie coś jest i u nas.
— U was?
— A jakże. Wisi nad komodą zaraz koło drzwi.
Palcem wskazywała fotografię dość dużych rozmiarów, na której Feluś w mundurze jednoroczniaka był wyfotografowany na koniu przed domostwem, w którem miał wyznaczoną na manewrach kwaterę.
Fotografia już zrudziała, ale jednoroczniak był jurny, zgrabnie siedział na ładnym koniku i ślicznie prezentował swój młody, nieskażony profil.
Feluś się uśmiechnął.
— To przecież ja.
— Kto?
— No — ten freiwilliger na koniu.
— A!...
Zapadła w zadumę.
Nagle zwróciła się ku niemu całą postacią i chwilę mierzyła go ostrem spojrzeniem.
Wreszcie wyrzekła:
— No, to pan mój — ojciec!
Odskoczył od niej, bo już rękę wyciągał w kierunku jej bioder.
— ?
— No... chrzestny!
Odetchnął.
— Jakże to?