Strona:Gabriela Zapolska - Staśka.djvu/46

Ta strona została skorygowana.

— A to bydlę!...
Pirlipata urąga gniewowi swej pani. Odbiera bolero i przytyka do niego z lubością swą twarz typowego kopciucha.
Niutka i Raziewicz wchodzą do salonu.

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Mieszkanie lalki.
Ot, kilka pluszowych stoliczków; fotel bujający, parawaniki, dywaniki, jakaś makatka. Wspaniała lakowa japońska szkatułka, dwie zapomniane albo wyłudzone porte-cigares srebrne z kamieniami.
W sypialni łóżko angielskie metalowe, grzecznie obciągnięte różową taftą, powiadam wam, łóżeczko dobrze wychowanej panienki.
Raziewicz zbaraniał doreszty. Patrzy, patrzy, Niutka przebiera się bez żenady w śliczną różową matinkę.
Ach!... jaką ona ma złotawą szyjkę.
— Pirlipata!... obiad!...
A potem do Raziewicza.
— Będziesz ze mną jadł.
Tak się ucieszył, że zapomniał się ceremoniować.
Siedzą przy małym stoliczku i dzielą się jednym befsztykiem.
Manon i des Grieux.
Ale „Manon“ z sypialni taszczy butelkę koniaku.
— Napijmy się... nasze kawalerskie!