Strona:Gabriela Zapolska - Staśka.djvu/84

Ta strona została skorygowana.

Obraca więc na „serdecznym“ palcu pierścionek zaręczynowy, olbrzymi szafir, ciemny jak jej oczy, otoczony, brylantami, błyszczącym jak łzy siostrzyczki, i czuje w swem sercu pierwszą bolesną ranę.
Czyżby miłość nie same uśmiechy rozsiewała po ścieżce, którą tak lekko przebiega?


∗                    ∗

Ciężką misję włożono na barki siostrzyczki.
Od chwili zaręczyn kazano jej być zawsze z „narzeczonymi“.
Wańdzia, dziecko posłuszne, dusza uśpiona w bezbuntowniczej równowadze, jakkolwiek czuje przykrość szaloną w znajdowaniu się w bezustannem zbliżeniu ze znienawidzonym przez nią przyszłym szwagrem, skrupulatnie wypełnia dane sobie przez matkę zlecenie.
— Niech Wańdzia będzie zawsze z Jadzią i panem Siennickim! — poleca jej matka.
Wańdzia tedy stara się zawsze być z Jadzią i panem Siennickim, a w główce jej rośnie z tego wyobrażenie, iż pan Siennicki (ten obcy) moży uczynić jakąś krzywdę Jadzi, i że ona, Wańdzia, broni swej starszej siostry przed grożącem jej każdej chwili niebezpieczeństwem.
Drepcze więc za nimi ta mała „przyzwoitka“, ofiara konwenansów. Wszędzie jak cień zjawia się trzecia, gdy tych dwoje jak najczę-