Strona:Gabriela Zapolska - W Dąbrowie Górniczej.djvu/10

Ta strona została uwierzytelniona.
CÓRKA.

Czy... oni... nas... nahajkami zmuszą zejść do szybu?

SZTYGAR (gwałtownie).

Żadna nahajka w świecie do ustępstw was zmusić nie może.

CÓRKA.

Nie... nie... panie sztygar, ja wiem... ja pamiętam, co mi pan tak pięknie mówił, ale... może... oni będą strzelali.

SZTYGAR.

Ha... to trudno. Moja Julko, taka śmierć to będzie jeszcze piękna śmierć. Już tobie ja ojca zdaję. Spotkałem go dzisiaj. Kręcił się coś koło administracyi... Nie chciał mi patrzeć w oczy... Pilnuj go...

CÓRKA.

Dobrze proszę pana!

SZTYGAR.

Idę... powiedz ojcu, że jeszcze tu będę.

(Znika).
CÓRKA (podchodzi do matki, która opadła na poduszki).

Matlu! matlu! jest jeszcze trochę wodzianki z obiadu.