Strona:Gabriela Zapolska - W Dąbrowie Górniczej.djvu/16

Ta strona została uwierzytelniona.
CÓRKA.

O Jezu! o Jezu! a co mi też to tak tatula zmieniło od wczoraj!...

GÓRNIK (ze śmiechem).

Co zmieniło? och ty głupia sroko! Kiedy ty się rodziła, to ja już trzeci raz sztrejkował... ja wiem...

(Po chwili).

Dzie odzienie?

CÓRKA.

Kurtkę zastawiłam wczoraj... dali mi trochę araku i herbaty dla matki. Bardzo zasłabła.

GÓRNIK.

No to mniejsza... pójdę jak jestem... W administracyi powiedzieli, że mi dadzą zaraz wieczorem na cztery dni z góry. Wykupię.

CÓRKA.

Nie... ty nie pójdziesz! ty dla mnie tego nie zrobisz... oni mnie palcami będą pokazywać, powiedzą, o! idzie córka zaprzańca, Judasza obłudnika... I będą mieli racyę, będą mieli, kiedy ty chcesz za cztery dni naprzód sprzedać swoich braci.

GÓRNIK (gwałtownie).

Milczeć! dosyć się już nasłuchałem twego głupiego gadania. Żebym ci nie pozwolił od