Strona:Gabriela Zapolska - W Dąbrowie Górniczej.djvu/28

Ta strona została uwierzytelniona.
KAPITAN (cofając się do towarzyszących mu żołnierzy).

Pażałusta... za mnoj!... (Stuka).

CÓRKA.

Tatulu! nie otwieraj!

GÓRNIK (smutnym głosem).

Głupia... ty... im nie otwierać!!!

(Otwiera).





SCENA V.
(Wchodzi KAPITAN młody, przystojny, w długich, zabłoconych butach, za nim dwóch żandarmów — i czterech kozaków. Kapitan podchodzi do SZTYGARA — kozacy mają latarki).
KAPITAN (bierze latarkę i oświeca nią czapkę i mundur Sztygara).

A wot... da... wy gaspadin sztygar. Czto wy zdieś diełajetie?

(Chwila milczenia).

Izwoltie skazat’ czto wy zdieś diełajetie u etich raboczych?

(Milczenie).
KAPITAN (do Sztygara).

A... wy nie chatitie atwieczat’ ładno.

(Do Górnika).

Wy... czeławik... powiedzcie co ten pan u was robi? namawia was do buntu? he?