Strona:Gabriela Zapolska - W Dąbrowie Górniczej.djvu/7

Ta strona została uwierzytelniona.



SCENA I.
Scena przedstawia niewielką izbę, bardzo ciemną i bardzo biedną. Ściany puste zupełnie, w głębi okno i drzwi. — Piec kuchenny, na lewo tapczan — na nim ŻONA chora, z głową owiniętą szmatą. Gdy kurtyna się podnosi scena jest pusta. Słychać tylko jęk żony — po chwili — z bardzo daleka dają się słyszeć dzwonki i cichy śpiew kozacki przybliżający się. Słychać głos zapiewały, a potem chór powtarza pieśń z akompaniamentem janczarskich dzwoneczków. Drzwi otwierają się i wpada CÓRKA — młoda dziewczyna, odziana nędznie, z rękami zjedzonemi węglem. Wpada i zamyka za sobą drzwi. Stoi chwilę prawie nieporuszona.
MATKA.

Kto... drzwiami skrzypnął?

CÓRKA.

Ja matlu.

MATKA.

Dzie ojciec?

CÓRKA.

Nie wiem.