Strona:Gabriela Zapolska - W Dąbrowie Górniczej.djvu/9

Ta strona została uwierzytelniona.
MATKA (zatyka uszy).

Nie słucham córuś... nie słucham...

(Śpiew z wrzaskiem przechodzi mimo okien i ginie w oddali).





SCENA II.
Gdy śpiew przeszedł słychać pukanie do szyby. — CÓRKA zrywa się i biegnie do okna. W oknie staje SZTYGAR i rzuca urywanym, krótkim głosem.
SZTYGAR.

Przyszli... powiedz ojcu, żeby się nie lękał i przy swojem stał uporczywie — ja idę do innych chałup — koledzy także obchodzą.

CÓRKA.

Ojca niema.

SZTYGAR.

Ja tu jeszcze zajdę wracając. Może go zastanę. Bądźcie zdrowi!

CÓRKA (nieśmiało).

Proszę pana...

SZTYGAR.

Co? mów dziecko prędko, bo runty chodzą dokoła. Jeszcze mnie tu przychwycą.