Strona:Gabriela Zapolska - Wirujące myśli.djvu/1

Ta strona została uwierzytelniona.
Wirujące myśli.
Siła. — Wola. — Wiara.

Na wiosnę, razem z promieniami słońca i przebudzeniem się uśpionych, zda się, pod śniegiem pierwiosnków, zjawił się nagle we Lwowie młody człowiek, który potrafił oderwać myśli od wiosennych strojów, od miasta, od drobiazgów życiowych.
Jest młody, ma gest imperatywny, maskę ciekawą Napoleona, lecz tego z czasów konsulatu, tego który młodością i siłą wyrabiał się na najsilniejszego sugestjonera ludzkości. Był nim Kazimierz Radwan. I zaszemrało oo słdwa: sugestja. Zaczęto mówić o fluidzie, o sile uśpionej w każdym z nas, jako o jedynej potędze, którą uleczyć się sami jesteśmy w możności...
Bo — chorzy jesteśmy.
Nawet zdrowi — chorzy jesteśmy.
I to bardzo.
Do tej chwili — beznadziejnie.

· · · · · · · · · · · · · · · ·

Podnosi się wielki bunt i wielki krzyk.
Giniemy od rozszalenia naszych nerwów. Nietylko my, ale już dzieci nasze, a co będzie z ich dziećmi?
I nic nie wiemy, że...

· · · · · · · · · · · · · · · ·

W Berlinie są całe szkoły, które leczą cierpienia na które, zda się, niema ratunku.
Szkoły Desseire’a Molle’a, Hirszlaffa, Vogta, w Sztockholmie szkoła Björra, Hillera w Monachjum, Lewenfelda, w Nancy... Są to teoretycy genjalni lub ci, którzy leczą już praktyką krocie