Ta strona została skorygowana.
się. Znają drogi. Biegną prawie, aby być prędzej. Nad grobami pochylone tłumy. Wszyscy osłaniają lampki, rozmieszczają kwiaty. Czerwone, błękitne światła rozjaśniają twarze i wydobywają je z ciemni. I słychać tylko pomruk cichych rozmów i szelest liści. Wysoko jaśnieje białem światłem lamp olbrzymi krzyż na pamiątkę tych, co nad wszystko kochali kraj... Iwanicki czuje jakieś wielkie, potężne wzruszenie. Łączy się cały z tym tłumem cisnącym się dokoła mogił. Nie jest on wziętym i mądrym lekarzem. On jest przeciętnym człowiekiem — prymitywnym, rozmodlonym w jakiejś