Strona:Gabriela Zapolska - Zapomniał drogi.djvu/9

Ta strona została skorygowana.

smugami, migocących na wyżynie, zaścielających cały stok góry, jakby kwieciem ognistem?
To rozgorzał cmentarz.
To ożyło miasto umarłych.

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

O miasto święte i pełne tajemnic, które w welon ciszy spowijają wyniosłości grobowców.
Szelest skrzydeł ptasich nad tobą przelata i o akacye trąca.
Czasem Salve Regina przeleje się powolną falą i zaraz potem monotonny głos księdza »za duszę tego lub tej Zdrowaś Marya...«
Pokłonem bije korna prośba »za duszę« — wśród akacyi, bratków i kamiennych aniołów.
I dzwony się rozkołyszą. A nocą tylko liście lecą cicho i kładą się na groby — a czasem rozpadnie się nagle krzyż spróchniały na opuszczonej mogile. I cisza... cisza święta wymarłych miast, przez które przeszedł huragan i pieczęć milczenia położył.
I tylko te próchniejące krzyże...
Na zapadłych mogiłach...
Na mogiłach, o które nikt się nie troszczy.
Nikt! —
Kto wie — może to największy ból, jaki znosi dusza ludzka.
Ból zapomnienia mogiły!

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Iwanicki stoi przy szybie i patrzy, jak goreje w oddali miasto umarłych. — Tak — to Zaduszki. Palą się i płoną światła. Łuna czerwonawa rozciąga się nad górą. — Dziwne wrażenie. Dziwne. Coś tam w duszy zaczyna łaskotać. Goreje cała zbiorowa mara tych tam — których niema. — A taka płomienna, silna, aż bije w niebo tryumfem złotych fal. Jak ognisko ofiarne, — jak stos palny — rozświeca ciemności i wybucha z żywiołową mocą.