Strona:Gabriela Zapolska - Zerwali!.djvu/6

Ta strona została skorygowana.

zye, jej kaprysy, jej „sceny“, jej pocałunki. Jest mu drogą, bliską, jedyną. Pomiędzy nią i siebie postawil już knajpę i kasyerkę w kawiarni. A przecież regularnie idzie pod te okna, stoi w błocie, śniegu i patrzy...
Nie kochała mnie! myśli gorzko — nie kochała... powiedziała, że płakać będzie trzy dni... teraz pewnie nie myśli nawet o mnie!
I cofa się w sień.
Lęka się, aby ona go nie dostrzegła. Po co? na co? skoro... zerwali i są od siebie tak daleko!

. . . . . . . . . . .

Lecz oni chyba nigdy nie byli tak blisko siebie, jak w tej chwili.
A przecież — zerwali!...