Ta strona została skorygowana.
niepełne, mgliste. Tylko zawsze było teraz ich dwoje — on i ona, zamiast niej jednej, która dawniej sobą samą wypełniała duszę i wyobraźnię rozkochanego urzędnika.
Raz jeden, podrażniony do żywego niepewnością, w jakiej zostawał, miał już ochotę naruszyć tajemnicę, przeciąć list, otworzyć nad parą, przeczytać, dowiedzieć się o wszystkiem.
Powstrzymała go jednak nie bojaźń naruszenia profesjonalnego sekretu, lecz trwoga przed dowiedzeniem się tej prawdy, którą tak gorąco wiedzieć pragnął.
Postąpił, jak nerwowa kobieta, cofająca się w chwili otwarcia wieka trumny, w której leży ciało ukochanego przez nią nieboszczyka.
Bał się trumny swego uczucia.
DN