Strona:Gabriele d’Annunzio - Notturno.djvu/10

Ta strona została uwierzytelniona.




AEGRI SOMNIA.

Oczy mam obwiązane. Leżę na wznak w łóżku, kadłub mój nieruchomy, głowa w tył zwrócona, nieco niżej poziomu nóg.
Lekko podnoszę kolana, aby nachylić ku sobie tabliczkę na nich położoną.
Piszę na wąskim skrawku papieru, który jedną zawiera linię. Między palcami mam ołówek podatny w pisaniu. Gruby i średni palec prawej ręki oparte na krawędziach paska papieru, przesuwają go raz wraz po każdem słowie napisanem.
Końcowym członkiem małego palca prawego wyczuwam dolny skraj paska i posługuję się nim, jako przewodnikiem, aby prostą zachować linię. Łokcie przylegają mocno do moich boków. Ruchowi ręki nadać usiłuję jak największą lekkość, aby nie wyszedł po za jej przegub i aby żadne wstrząśnienie nie udzieliło się obwiązanej głowie.
W całej swojej podstawie czuję sztywność egipskiego pisarza, wyrytego w bazalcie.
Pokój pozbawiony jest wszelkiego światła. Piszę w ciemności. Znaczę moje litery w nocy, która zwarła się po obu moich bokach, jakby deskami przybitych. Uczę się nowej sztuki.

Kiedy wyrok surowy lekarza strącił mnie w ciemność a w ciemności wyznaczył mi ciasną przestrzeń, jaką zająć wypadnie memu ciału w grobie, kiedy po-

1Gabriele d’Annunzio, „Notturno“.1