Strona:Gabriele d’Annunzio - Notturno.djvu/125

Ta strona została skorygowana.

tych, które na dziki wybierając się nosili za czasów Horacego myśliwi, zmuszeni noc spędzić na śniegu.
Opowiadał mi, że żołnierze z pułku alpejskiego usiłowali powstać na zmarzłych swoich nogach, kiedy obok nich przechodził i uśmiechali się do niego. O grzeczności włoska! W jednym dniu chirug amputował dwustu pięćdziesięciu ludziom nogi.
Opowiadał mi, że na Krasie jeszcze gorzej. Rowy strzeleckie zalewały się wodą a żołnierze stali w tym namule po kolana sięgającym, dniami całemi. Ich obuwie najgorszej było jakości, obuwie z tektury, dostarczane przez oszustów, którzy cieszyli się względami, zamiast żeby ich kupami rozstrzeliwano, lub zmuszono do pozostania przez trzy dni w tem obuwiu ich własnem w martwej wodzie.
Trzy dni — mówił — starczą, aby uśmiercić człowieka, nawet złodzieja.
I nagle przerwał te opisy wstrętne i przerażające i odpowiedział mi, że w ubiegłym miesiącu wrześniu podczas rozmowy z Giuseppem Miraglią wypadło mu zacytować inwokacyę wschodniego poety skowronka: „O skowronku twoim trylom cały dzień nie starczy.”
A wtedy dzielny sternik nie bez wstydliwości zwierzył mu, że jednego poranka przed wschodem słońca wyjechawszy w stronę ku Poli i znalazłszy się śród morza widział tarczę rozżarzoną słońca unoszącą się w lekkiej mgle dalekiej i ogromy wód rozradowane tem pierwszem bębnieniem.” Opuścił dźwignie i skrzyżował ramiona. A kiedy „Albatros” sam sobie pozostawiony falował w cichem powietrzu, zaczął śpiewać, tworząc sobie tekst i muzykę. I wtedy to zrozumiał upojenie Sw. Frańciszka w śpiewie stworzeń. Ale potem ani słów, ani muzyki przypomnieć już sobie nie mógł.