Strona:Gabriele d’Annunzio - Notturno.djvu/132

Ta strona została skorygowana.

na zimno rusałka zabraniała otwierać okna. Dokoła jednorożca z drzewa złoconego pochodzącego z Birmańskiego cesarstwa tak rozmiłowanego w muzyce, Alastair odziany w tunikę z brokatu złotego tańczył swoje tańce gotyckie. Między brązowemi jeleniami, antylopami i innemi zwinneni zwierzętami dalekiego wschodu, które paść zdawały się na dywanie, artysta rymujący przybrany w biskupi ornat fioletowy z włosami krągło przystrzyżonemi na kształt świętej tonzury Fra Angelica odprawiał swoje nabożeństwo rymowane. Pani domu wyciągnięta na niskich poduszkach wydawała się woskową figurą z oczyma szklanemi; zdradzała jednak życie, lekko poruszając nogą o kostkach bardzo delikatnych, jak wąż w miłości, lub gniewie bije ogonem.
Była to jedna z owych przerafinowanych godzin, które stwarzają głupota, fantazya i nostalgia połączone razem jak trzy wiedźmy dokoła podejrzanego waru.
Ale pośród tego fałszu i chorobliwości występowała para sił surowych: dym zawiewany przez wiatr i Isnayat-Khan śpiewak indyjski.
Dym polan stłumił odurzające perfumy zwodnicze. Usta otwarte Isnayata milczenie nakazały sowom i puszczykom.
Jednorożec napróżno szukał dziewiczego łona na którem złożyć mógłby dumną swoją głowę, cicho się ukorzyć i zasnąć! Ale swoją bajkową tajemniczością przyczyniać zdawał się do podkreślania ciszy.
Śpiewak siedział nieruchomy, a jakby dym ten zalatywał do niego od stosów nad ojczystą rzeką, a jakby głosu zamącić mu nie mógł.
Miał na sobie tunikę żółtą z odcieniem różowego koloru i wielki naszyjnik bursztynowy. Ręce brunatne wyciągnął na kolanach. Krótka broda czarna dopełniała