który Dedalus wynalazł ongi,
którym wyciął w pniu pierwszego boga.
Zastąpiwszy wszedł w gęstwinę naszych
skrzydeł, porwał z nas jednego, potem
znów jednego i znowu innego.
Raz wraz na nas uderzał toporem,
odrąbywał skrzydła nam u ramion.
——————————
Krew bryzgała pod jego cięciami,
gdyż nie Dedalowemi wiązadły,
lecz żywemi ścięgnami spojone
były w nas rozmarzonych te skrzydła.
Z krzykiem uciekaliśmy, deptając
zmarnowany pokos naszych skrzydeł
a straszliwe cięcia nie ustały.
Powaleni i wijąc się w bolu
wylewaliśmy na skrzydła krew swą,
——————————
——————————
Jeden tylko umknął ku wyżynom.
Nad przerażonymi braćmi wzniesion,
zajął miejsce wycięte toporem,
skrzydła swoje rozpostarł i wzleciał.
Jego skrzydła zdały się nam większe,
nogi jego widzieliśmy zwarte,
zawalane naszą krwią słonawą.
Potwór warcząc podniósł ślepia w górę
a i my za strzępach naszych skrzydeł
leżąc na wznak, tonęliśmy w niebie.
Ród nasz, nieprześcigniony już w locie,
Na nasz ból nie mieliśmy lekarstwa:
rany nam koił tylko rosa,
Strona:Gabriele d’Annunzio - Notturno.djvu/140
Ta strona została skorygowana.