cicha. A z tą cichą rosą Syren płacze
i melodja gdzieś nadniebna Plejad
wypijały nasze nocne smutki.
Kulawy o stopach brązowych
nierównym opaźnia się krokiem,
A tanecznica
tańczy dookoła,
rytmiczna i lotna, jak głos chłopięcy, śpiewający
o poranku solfedzie na chórze.
Ślad cierpień za śladem cierpienia
krok w krok idzie na tym padole,
A tanecznica
tańczy dookoła,
uskrzydlona i lekka, jak źdźbło słomy
bez pyłu, ulatuje złotawe w nagłym wirze.
Raz bije po razie uderzeń
na ziemię tętniącą grobami.
A tanecznica
tańczy dookoła,
w swym rytmie tak płynna, jek woda, którą wiadra
zapuszczane i wyciągane na kole czerpią ze studni
do polewania ogrodu.
Garść mała ludzi
na wojennym statku,
co przód swój wytężył
ku mecie przerażającej,
śród nocy bez gwiazd i księżyca.
A wzdłuż pokładu
narzędzia i bronie,
ciemność i milczenie.