Ta strona została skorygowana.
wieczyste swoje tony,
aż nowy odskok znowu je załamie.
———————————
A on ich słucha z głową w tył podaną,
blady wzruszony a twarz jego świeci,
jak lampa jasna, lecz nie wiedzie tańca.
W niej dusza cała się promieni,
jakoby w prześwieconym alabastrze.
————————————
I pada cień
z laurowych gajów
z mirtowych gajów
i cyprysowych.
I prześwietlona pozostaje tylko ta jedna twarz.
— | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — |
Całe to ciało
od szczytu piersi aż do stopy
do innego przynależy boga.
On chce, by serce to,
wydarte z piersi, precz rzucone
z ziemią się pomieszało,
z grudkami się połączyło,
jak grono, co wyślizło się przy winobraniu i wróciło
do spragnionej ziemi.
— | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — |
On tańczy, tańczy
w rozpacznem upojeniu
i w świetle swojem własnem,
aż w rubasznem stąpaniu
nie odczuje, że serce