Strona:Gabriele d’Annunzio - Notturno.djvu/187

Ta strona została skorygowana.

Dlaczego tak szybko odeszliście mnie? Dlaczego Gino odszedłeś tak szybko?
Przed chwilą zdawało mi się, żeś związany ze mną, jak owego grudniowego wieczora, owego wieczora 23 grudnia, kiedy wstałem, dotknąwszy wargami trupa od trzech dni leżącego i widziałem cię bez kropli krwi w twarzy z ustami dziecięcemi kurczowo skrzywionemi, kiedy głowę moją oparłem na twoich plecach i szlochałem z tobą.
Gdybyś pozostał tu jeszcze, gdybyś Robertowi Prunas odejść był dał i tu ze mną sam został jeszcze chwilę, zapewnie zjawiłby się przed nami ten, w którego ukochaniu prześcigaliśmy się; stałby tu przed nami, między mojem łóżkiem a twojem krzesłem.
Coż cię tak nagliło?
Czy czekała ciebie mała twoja przyjaciółka, której nigdy nie znałem, w domostwie twojem, pod sklepieniami Barbarigo, do którego nigdy nie zaszedłem.
Czy czekały ciebie psy, które jednego wieczora grudniowego mnie i Beppinowi stojącym przed płaskorzeźbą ze Zary w Santa Maria del Giglio znać dały, że nadchodzisz.
Czy czekała na ciebie muzyka, która, zdaje się, pomocną ci jest w uniezawiśleniu twoich konstrukcyi od praw ciężkości.
Nie wiem, dlaczego dziś wieczorem tyle żalu po sobie zostawiłeś we mnie. Zdaje mi się, że na strwożonej piersi czuję jeszcze nacisk twojej ręki.
Masz czasem wyraz dziecka i mówiłeś do mnie, jak do dziecka, przyrzekając mi, że czekać będziesz na mnie z pierwszym wzlotem twego aparatu przeciw nieprzyjacielowi.
Wyglądałeś, jakbyś mnie łudzić chciał.
Ale ja wstanę. Za dni kilka wstanę. I na nowo