Strona:Gabriele d’Annunzio - Notturno.djvu/224

Ta strona została skorygowana.

wychodzą tam w górze służący w perukach, trzymając latarnie pozłacane?

Słucham, czekam.
Podnoszę bandaż i oko wydaje mi się bardziej chore teraz, kiedy księżyc się w nie wpatrzył.
Serce poczyna mi skakać. Hałas zbliża się. Słyszę pieśń wojenną.
Echo niesie ją po przez cały kanał. Zamykam powieki. W ostatniej wizyi mojej ten śpiew chóralny wydaje mi się zerwanym.
Podnoszę się, nachylam ku drzwiom.
Widzę trzy wielkie łodzie, holowane przez statek parowy. Pełne one rekrutów, którzy krzycząc i śpiewając idą ku dalekim rowom strzeleckim.
To ładunek ojczyzny a ładunek ten krwi i mięsa piękniejszym jest od wszelakiego ładunku owoców, które z dalekich brzegów i wysp nadchodzą a które na Ponte Rialto[1] wyładowuje się w koszach wielkich,
Krzyk nowych zaciągów żołnierzy wstrząsa domem, jak huk moździerzy.
Czuję, jak nagły napływ siły wypręża moje ścięgna.
Podnoszę bandaż i obu oczami, a więcej jeszcze może okiem zranionem widzę ładunek krwi, który przesuwa się przedemną i w martwej wodzie pozostawia za sobą świetlną smugę.

Pielęgniarka podpatrzyła mnie. Łagodnie ułożyła mnie znowu na poduszkach. Księżyc świeci w przyłbicy kryształowej, którą łzy moje utworzyły. Czy płyną

  1. Most nad kanałem zbudowany w XVI. wieku punkt zborny kramarzy i kupców.