Strona:Gabriele d’Annunzio - Notturno.djvu/23

Ta strona została uwierzytelniona.

już nie wisi... ani się słyszy jego dźwięcznego, ironicznego głosu.
Wychodzimy. Brniemy w mgle.
Miasto pełne jest widm.
Ludzie przesuwają, się cicho, toną w ciemności. Na mostach widać tylko krawędzie białego kamienia w każdym stopniu.
Czasem rozlegnie się śpiew pijanego, jakiś krzyk niewyraźny, jakiś hałas.
Latarnie błękitnieją we mgle.
Krzyk posterunków lotniczych chrypnieje w wyziewach.
Oto miasto snu, miasto z zaświata, miasto zanurzone w wodach Lety, czy w podziemiu piekielnem.
Widma mijają, muskają nas, rozpływają się.
Renata idzie przedemną, jak zazwyczaj, a Manfredi idzie u jej boku. Rozmawiają, jak rozmawiali, bywało Renata i mój zmarły towarzysz. Od czasu do czasu mgła kładzie się między mną a nimi.
Przechodzimy przez mosty. Lampki świecą, jak błędne ogniki cmentarza.
Piazzę[1] wypełnia mgła, jakby wazę woda opalizująca.

„Stare Prokuracye“[2] są prawie niewidzialne. Campanile[3] wierzchem swoim znika w wyziewach. Bazylika wydaje się skałą sterczącą z morza obłoków.

  1. Plac Ś. Marka w Wenecyi.
  2. Gmach prokuratów na północnej stronie placu Ś. Marka, zbudowany z początkiem XVI. wieku.
  3. Słynna czworoboczna dzwonnica blisko 100 metrów wysoka, której budowę (przed bazyliką Ś. Marka) rozpoczęto w 10 wieku a ostatecznie skończono w r. 1329. Campanile zawalił się w lipcu 1902, lecz na nowo go odbudowywać poczęto w r. 1905.
14