chyba tylko czerwono brunatnym kolorem swojego drzewa, zestrojonym z moim Guarnerim.
I ten tylko, niewiadomo, dlaczego, odpowiada mojej wiolonczeli i jemu tylko, niewadomo dlaczego udaje się wydobyć z duszy głos cały.
Rozumieją się wzajem. Zastanawiając się nad temi dwoma drzewami, uwierzyć możnaby, że ten smyczek wycięty jest z ciała instrumentu, jak Ewa z żebra Adamowego.“
Artylerzysta uśmiechał się przy tem dobrodusznym śmiechem dziecinnym, pobrzękując strunami.
Mówię mu: „Być może. Narzędzia muzyczne mają w sobie coś demonicznego. Starzy mistrzowie umieszczali nieraz w górnej części szyji zamiast floresów postać bardzo pięknego wroga. Widziałem wiolę z głową rogatą na końcu szyji. W moich stronach rodzinnych w Abruzzach widziałem wiolę z rodzajem sowy wyciągniętej na szyji i zwróconej ku grajkowi, jakby go kusić chciała i w serce mu wsączać swój czar złowieszczy“.
Artylerzysta nie śmieje się już. „Nie ma wątpliwości“ powiada. „Wielki lutniarz jest czarownikiem. Przy wyborze drzewa tylko czary mogą go pouczyć. Czemu Testore wybierał miękkie drzewo, nasycające się szybko dźwiękami, tak, że krążą w nim wciąż, jakby zaschła limfa. A dlaczego Guarneri del Gesù[1] nie przywiązywał wagi większej do wyboru drzewa, czując się zdolnym do przekształcenia jakiegokolwiek drzewa swoim wpływem tajemniczym? Oto prawdziwy poeta światów zakrytych. Pracuje tylko w natchnieniu. Wycina w twarzy skrzypiec dwa rozkazujące, potężne „F“-a twarz żyje, nabywa wyrazu, skrzy się, pożąda śpiewu.
- ↑ Najsławniejszy z rodziny Guarnerich (1683—1745).