które mnie dochodzą, wyrozumiałem, że opowiada jej o latach, akademickich, spędzonych z przyjacielem naszym w Livornie.
Kiedyśmy stanęli nad mostem della Paglia, Renata oświadcza, że nie chce jeszcze wrócić do domu.
Riva degli Schavoni lśni w księżycowem świetle. Przez drzwi zamknięte kawiarni Orientale słychać dźwięki mandolin.
Idziemy z Manfredim Graviną aż do arsenału. W drodze oglądamy lwy, które Francesco Morosini[1] podarował ojczyźnie swojej po zdobyciu Morei. Zatrzymujemy się tu, aby ocenić, który z nich jest piękniejszy.
Rozchodzimy się... wracamy przez most.
Odprowadzam Renatę do hotelu. Smutni jesteśmy, jakbyśmy stracili ten wieczór. (Wczoraj odprowadziliśmy Beppina aż do wybrzeża, gdzie go łódka czekała, on jednak wrócić chciał, aby towarzyszyć Renacie aż do bramy).
Idę sam do domu. Zatrzymuję się przez chwilę, jak zawsze przed kościołem Santa Maria del Giglio i dotykam płaskorzeźby ze Zary[2]
Myślę o przyjacielu, który tam dole w Sant Andrea samotny stoi na straży.
— | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — |
21. grudnia. Niespokojna noc. Budzę się o trze-
- ↑ Morosini Francesco (1618—1694) zdobył Peloponez, był admirałem floty weneckiej a w r. 1688 został dożą weneckim.
- ↑ Do Zary zwracają się patryotyzne uniesienia D’Annuncia nie bez pewnych uzasadnień historycznych i kulturalnych. Już około r. 1000 stolica ta Dalmacyi oddała sie w opiekę Wenecyi. W przeszło 100 lat później zdobyli ją Węgrzy w wojnie z Wenecyą, która po dalszych 100 latach dopiero ją odzyskała, ale naprzemian to na rzecz Węgier ją tracąc, to panowanie w niej podtrzymując, ostatecznie w r. 1409 ułożyła