A pragnienie też wówczas miałem. Chciałbym był uklęknąć pod zbiornikami fontan Rzymskich i całą moją twarzą ugasić pragnienie.
Dla czego nie pozwalacie mi napić się jednego łyku zimnej wody?
Wtedy przypadek nastręczał mi czasem sposób niespodziany uciszenia mojej gorączki.
Kiedy owego dnia wyszedłem z gorącego teatru, ujrzałem na niebie obłoki czerwone, jakby ludzka namiętność krwawym swym odblaskiem odbijała się w nich. Pierwszą barykadę już wzniesiono.
Na drogach rozstajnych, na krzyżowaniach ulic jazda straż pełni. Witają mnie, przechodzącego mimo. Błysnęły mi białka oczu koni stepowych z pod grzyw rozwianych i obudziły we mnie tęskne jakieś nieokreślone wspomnienia.
Mijając je, dotknąłem grzbietu, dotknąłem grzywy z jakąś radością nagle odmłodzoną. Żołnierze uśmiechali się.
Uśmiechali się śmiechem dwudziestoletnich, twarzy zmęczonych, błędnym jak uśmiech przedsenny.
Wspomniałem zapach stadniny w Faenzy i umieszczenie mojego stepowego kasztana, który kąsać mnie chciał, kiedy zgrzebła przesuwałem mu pod brzuchem, i owies, który ujmowałem chytrze innym żłobom, aby jego napełnić i pojenie o świcie, kiedy w półświetle białe konie trębaczy wydawały mi się, jakby zstąpiły z księżyca, jak w legendzie.
Tak ustępywała, spadała gorączka moja.
którego bogini Artemis nasłała, obrażona na Ojneosa, że poniechał ofiary dla niej. W sporze o skórę zabitego potwora, którą Meleagier przysądzić chciał pięknej amazonce Atalancie a którą wydrzeć jej chcieli wujowie Meleagra, bracia Altei, zabił on wujów. Altea mszcząc się za zabójstwo braci, rzuciła polano do ognia i Meleagier umarł.