Strona:Gabrjela Zapolska-Antysemitnik.pdf/102

Ta strona została skorygowana.

Ta dziewczyna pierwsza od tak dawna mówi łagodnie wśród nocnej ciszy jego imię i pije je powoli, jakby rosę z kwiatu.
Nie wie nawet, jak i kiedy osuwa się przy jej kolanach i głowę swoją tuli do niej, zamykając oczy zmęczony i senny.
Dobrze mu tak i błogo.
Od czasu do czasu słychać tylko dźwięk dzwonka elektrycznego — nawoływanie numerowych.
Ona zarumieniła się gwałtownie, tak ją ten pokorny ruch mężczyzny zadziwił i prawie przeraził, lecz zaraz ochłonęła i mimo że jej usta wyszeptały:
— Wstań pan! —
Położyła rękę na głowie Zygmunta ruchem dominującym, właściwym tylko kobietom, które poczują się duchowo silniejsze od swego kochanka.
Milczała długą chwilę — i oczy jej utkwione w szyby okien, po za któremi szarzała opuszczona roleta; zdawały się pogrążać w jakieś niezrozumiałe dla niej światy i cienie.
Wreszcie wyrzekła powoli i wyraźnie:
— A dlaczego pan tak bardzo żydów nienawidzi?
Lecz on w tej chwili nie nienawidził nikogo. Było mu cicho, spokojnie i dobrze. — Oparty