Strona:Gabrjela Zapolska-Antysemitnik.pdf/105

Ta strona została skorygowana.

dział — to będzie dla katolika, a to dla niemca, a to dla rusina, a to... dla znów tam kogo! — Przecie tylko Pan Bóg chyba ma takie prawo... A już jak Bóg żydów stworzył, to przecie po to, żeby na ziemi także mieszkali...
Szatkiewicz ramionami ruszył.
— Moja kochana... ty się na tem nie znasz. To są kwestje ekonomiczne, rasowe, więc najlepiej o tem nie mów!
Ona zasmuciła się i oczy jej zasłoniła mgła.
— Może... wyrzekła — ja wiem, że jestem głupia, ale mnie się tak zdaje, że Chrystus to na nikogo kamieniami nie ciskał, tylko przebaczał i tak ładnie do ludzi mówił!...
Zamilkli teraz oboje.
Świeca w lichtarzu dogorywała, rzucając to jaśniejsze, to ciemniejsze błyski. Ciała tych obojga młodych, nasycone i uspokojone, pozwalały duszy błądzić i wyzwalać się z pęt zbyt ciasnych i do ziemi ciężących.
Irma jednak — jak prawdziwa kobieta — błądziła dokoła wzrokiem i ciągle biedą i opuszczeniem, jakie panowało dokoła, zdawała się wzruszona.
Wreszcie — wyrzekła cicho i układnie:
— Ja tu częściej będę przychodzić... dobrze?
On przytulił się jeszcze silniej do jej kolan.
— Dobrze — przychodź!