Strona:Gabrjela Zapolska-Antysemitnik.pdf/135

Ta strona została skorygowana.

Irma zadowolona i rada, że wreszcie Szatkiewicz znajdować zaczynał przyjemność w rozmawianiu z nią częściej niż zwykle — szperała teraz w pamięci swojej i była wiernem echem tego, co przebiegało jak szmer całego stada myszy kurytarze teatralne. Często — gdy jej wpadł w rękę Kurjer Narodowy dziwiła się, że „ci panowie to samo piszą, co ona wie i słyszy, ale daleką była od przypuszczenia, iż widzi własne swe słowa wydrukowane na szpaltach pisma. — Zaklęła bowiem Szatkiewicza, aby nigdy, nikomu nie powtarzał tego, co od niej usłyszy — a on odpowiedział jej z miną obrażonego indyka.
— Czy mnie masz za starą plotkarkę? —
Umilkła podbita i przekonana. Od tej chwili nie krępowała się wcale. Często nawet, zdjęta niewytłómaczoną a wspólną wszystkim kobietom potrzebą kłamstwa — kłamała, ubarwiała własnemi domysłami i przypuszczeniami jakaś bezpodstawną wiadomość, pragnąc wywołać na kochanku jeszcze większe wrażenie.
W gruncie rzeczy wiedziała bardzo mało — gdyż na próbach i na przedstawieniach nie śmiała się do grona lepszych artystów zbliżać, a w gardederobach mówiono o „wszystkiem“, ale o plotkach nie wiele — strzegąc się pilnie jedna przed drugą.
Lecz niedługo Irma dostrzegła, iż artyści