Strona:Gabrjela Zapolska-Antysemitnik.pdf/49

Ta strona została skorygowana.

— Może pan jeszcze się kawy napije?
— Nalej!
Młoda kobieta nalała kawę i przysunęła cukier i koszyczek z ciastkami.
— Jaki pan dobry, że pan chce u mnie jeść! — wyrzekła z wielką wdzięcznością w głosie.
On powstrzymał się całą siłą woli, ażeby nie wyciągnąć łapczywie ręki do tych ciastek, które, poukładane w drucianym koszyczku, nęciły go zapachem świeżego pieczywa.
Od wczoraj była to pierwsza ciepła strawa, jaką miał w ustach. Filiżanka gorącej kawy wprawiła go w rodzaj ekstazy. Było mu dobrze, cicho i błogo w tym małym pokoiku, czystym i biednym. Z głupią słodyczą wpatrywał się w małe lusterko, zawieszone nad komodą, pokrytą szydełkową serwetą. Na komodzie stała maszynka do spirytusu, pudełka z drobiazgami, muszelkami wysadzana szkatułeczka, słoik z cold­‑creamem, jaskrawe papierowe kwiaty i flaszka z teatralnem bielidłem.
Na parawanie, obciągniętym białym muślinem, wisiała różowa, tarlatanowa bluza, naszyta u dołu srebrnemi blaszkami. W świetle płonącej na sto-